W ostatnią sobotę, przy całej gamie uczuć, w prasko-warszawskim klubie żegnaliśmy nasze osoby. Było wszystko. Były dzikie pląsy, pijaństwo, było też serdecznie i przyjemnie. Swoją obecnością zaszczyciła nas elita ze wszech miar wybitna. Swą niekwestionowaną znakomitością umilili nam i mamy nadzieję, że sobie również tą jakże szczególną wieczoronoc. Na parkiecie i za stołami emanowało piękno. Piękno ciała i ducha. Błyszczeli wszyscy i za ten blask pragniemy Wam gorąco podziękować. Mamy fantastycznych przyjaciół. Kochamy Was i już nie możemy się doczekać aż ujrzymy Wasze piękne facjaty na imprezie powitalnej. Nie bójcie się. To już niedługo a zimę jakoś przezimujemy. My się nie boimy :)
Bratku i Bratowo!! Co tam słychać w krainie Kangurów?? No! Pozdro! Miro!
OdpowiedzUsuńBratku!
OdpowiedzUsuńWszystkie zwierzęta są niepocieszone bo nasze skromne osoby są bez Waszych mocno w swym jestestwie zubożone :(